Lauterbrunnen – najpiękniejsza dolina w Europie

Moim ulubionym miejscem w całej Szwajcarii jest dolina Lauterbrunnen.

Zauroczyła nie tylko mnie. Była inspiracją dla Goethego, Byrona. Z Lauterbrunnen prowadzi kolejka linowa na Schilthorn, gdzie kręcili jednego z Bondów.

Byłam tam 4 razy i za każdym razem odkrywam w niej coś nowego.Lauterbrunnen_Switzerland_Anna_Kedzierska--12

Po raz pierwszy w 2006 r. podczas krótkiego wypadu z Freiburga w południowych Niemczech, który swoją drogą jest uroczym małym miastem.

Jak dojechać do Lauterbrunnen?

Najlepiej oczywiście pociągiem: do Interlaken Ost, połączenia prowadzą przez Bern. Z dworca w Interlaken co godzinę odjeżdżają pociągi do Lauterbrunnen. Podróż trwa 24 minuty.

Co można robić w dolinie Lauterbrunnen?

Po pierwsze, bez końca cieszyć się niesamowitym widokiem. Z każdej strony widać wodospady, największy –Staubbach – o wysokości 297m jest jednym z najwyższych wolno spadających wodospadów w Europie.

W sumie w dolinie są 72 wodospady. Nadają temu miejscu bajkowego klimatu.

Lauterbrunnen_Switzerland_Anna_Kedzierska-3Lauterbrunnen_Switzerland_Anna_Kedzierska-2

Trümmelbach

Niektóre z nich są ukryte w skałach, jak Wodospady Trümmelbach. Jest ich 10, razem tworzą jakby korkociąg przez który przepływa do 20 000 litrów wody na sekundę. Oczywiście, jak to na Szwajcarów przystało z każdego daru natury potrafili zrobić atrakcję turystyczną. Jeśli dobrze pamietam bilet wstępu do Trümmelbachfäffe kosztuje 11 CHF. To wyjątkowo tanio jak na ten kraj. Woda spada z wysokości około 200m, jeśli ktoś nie ma ochoty wchodzić tak wysoko po schodach wydrążonych w skale, może skorzystać z windy rownież wydrążonej w skale (da się? – da się!).

Mürren

W Dolinie Lauterbrunnen nawet przy bardzo słabej pogodzie jest co robić. Kiedy byłam tam pewnej lipcowej niedzieli było pochmurnie i deszczowo. Mimo tego, że szczyty gór schowane były w chmurach widoki i tak były super. Obserwowałam, jak razem z przemieszczającymi się chmurami zmienia się krajobraz. Tego dnia pojechałam kolejka linowa do Mürren. To druga stacja na trasie do Schilthorn. Malutka drewniana miejscowość, z jedną restauracją i sklepem sportowym, położona nad kilkuset metrowa przepaścią. To dobry punkt startowy do pieszych wędrówek.

Obiecałam sobie, że wrócę w te okolice i pojadę na sam szczyt. Udało się w listopadzie. Pogoda była niesamowita, sprzedawca biletów powiedział, że lepszą trudno sobie wymarzyć. Po raz kolejny miałam szczęście, tak ważne na dwa miesiące przed definitywnym opuszczeniem tego kraju. Z 18 miesięcy zrobiło się 10, a na mojej liście było jeszcze tyle miejsc do zobaczenia.

Lauterbrunnen_Switzerland_Anna_Kedzierska-5

Schilthorn W tajnej służbie jej Królewskiej Mości

Trochę się obawiałem, że Schilthorn okaże się przereklamowany. Teraz mi wstyd, że zwątpiłam w Szwajcarię. Może za dużo już tu widziałam i przyzwyczaiłam się do krajobrazów jak z najlepszej fototapety. Może spowszedniały mi jak Święty Mikołaj przed Bożym Narodzeniem.

Jak tak o tym myślę, to przecież James Bond nie mógłby zjeżdżać na nartach z przeciętnej góry, nawet jeśli ten jeden raz grał go George Lazenby. To musiało być coś z efektem WOW, to musiał byc Schilthorn. James Bond przyciąga, turystów i ich pieniądze.

Bilet na Schilthorn kosztuje zawrotne 98 CHF (auuu). Powtórzę się i powiem, że warto wydać te pieniądze. Stacja znajduje się w dolinie, kilka km za Lauterbunnen. Można tam dojechać rownież autobusem. Podróż tą kolejką to nie lada przeżycie, zwłaszcza dla takiego tchórza jak ja. Pierwszy odcinek zapiera dech w piersiach, nawet bardziej niż wjazd na Aigle du Midi w Chamonix (tzw. Mont Blanc). Za pierwszym razem bardzo się bałam. Za trzecim cieszyłam się jak dziecko.

Z Schilthorn roztacza się rewelacyjna panorama na Alpy. To jedno z najlepszych miejsc aby podziwiać Eiger, Mönch i Jungfrau.

Wracając do Schilthorn: jest tam restauracja, która obraca sie o 360 stopni. Na szczęście nam się nigdzie nie spieszyło wiec spokojnie zatoczyliśmy kółko przy stoliku. To jest największą atrakcją tej restauracji. Kuchnia nie powala.

Na szczycie znajduje się rownież bardzo fajne muzeum przedstawiające szczegóły powstawania filmu ‘W tajnej służbie jej królewskiej mości’ z 1968 roku. Ciekawe i interaktywne: można skorzystać z symulatora lotu helikopterem i oldskulowym skuterem śnieżnym. Jak już się nacieszyliśmy tymi zabawkami to z Shildhorn pojechaliśmy do Lucerny, a kolejnego dnia do niesamowicie nudnego Lichtensteinu.

Ciekawą i znacznie tańszą opcją jest wjazd na Männlichen w okolicach Grindelwandu lub pociągiem z Lauterbrunnen do Wengen.

Każde z tych miejsc stanowi doskonały start (i metę) dla długich pieszych wędrówek 🙂

Dla bardziej odważnych niż ja, w Dolinie Lauterbrunnen dostępne są rownież atrakcje dostarczające więcej adrenaliny: to idealne miejsce dla paralotniarzy, którzy ubarwiają przestrzeń powietrzną. Ja się pewnie na to nigdy nie zdecyduję, ale jeśli kiedyś odbiłoby mi bardziej niż zwykle i skusiłabym się na skok, to tylko w Szwajcarii.

Mocno trzymam kciuki za dobrą pogodę w najbliższy weekend. Możliwe, że w ostatni weekend listopada 2014. po raz kolejny wybiorę się do Lauterbrunnen, na Schilthorn, Interlakken a może nawet Mannlichen.

PS. udało się, tydzień po publikacji postu po raz kolejny znalazłam się w Lauterbrunnen:)

 Lauterbrunnen_Switzerland_Anna_Kedzierska-

7 Komentarzy Dodaj własny

Leave a Reply