Pierwszy raz usłyszałam o mieście Coimbra na studiach. Jedna z moich współlokatorek była tam na Erasmusie. Po powrocie do Polski, zawiesiła w swoim pokoju wielką flagę Portugalii. To dowód, że jej się tam podobało. Dopisałam więc Coimbrę do listy miejsc “do zobaczenia w PT”. Najstarszy uniwersytet w Portugalii, była stolica państwa. Oczekiwania miałam dosyć wysokie. Liczyłam, że będzie tam co najmniej tak fajnie jak w Obidos czy Evorze.


Jeszcze przed wycieczką, mój entuzjazm ostudzili sami Portugalczycy – koledzy z pracy, przyznali, że rzadko tam bywają, że to miasto ich rozczarowało. Oczywiście musiałam się przekonać na własnej skórze.
Coimbra – zwiedzanie
Moje pierwsze wrażenie po przyjeździe – bardzo dobre! Wyszłam z dworca i od razu poczułam smak dobrego jedzenia: grillowana ryba, świeżo pieczony chleb. Wiedzą jak mnie uwieść!
Stare miasto jest stosunkowo nieduże. Bez problemu można się poruszać bez mapy. Główne punkty orientacyjne to rzeka Mondego oraz wzgórze, na którym jest uniwersytet. Między nimi znajduje się historyczne centrum miasta. Można do niego wejść na przykład przez Arco de Almedina – brama do średniowiecznej Coimbry, która przypomina, że kiedyś miasto było w rękach Maurów. W XI. w odbili je Chrześcijanie.
Zaczęłam od wycieczki w górę – w stronę Uniwersytetu, mijając po drodze Katedrę z XVII w, kilka kościołów, muzeum i mnóstwo restauracji, kawiarni i ciastkarni.
Między 1139 a 1255 r. Coimbra była stolicą Portugalii.
Z historycznego punktu widzenia, to bardzo ważne miasto. Urodziło się tu sześciu królów Portugalii. W 1290 r, powstał najstarszy Uniwersytet w Portugalii. Początkowo mieścił się w Lizbonie, dopiero w 1537 został przeniesiony z Lizbony do Coimbry. Do dziś jest to jeden z najbardziej prestiżowych i tradycyjnych uniwersytetów w tym kraju. Jest to jednocześnie główna atrakcja miasta. Można zwiedzić budynki uniwersytetu, bibliotekę oraz za dodatkowe 1 EUR wejść na wieżę, z której roztacza się panorama miasta. Wejście na szczyt przyprawia o atak klaustrofobii i zawroty głowy – schody są ekstremalnie wąskie i ciasne. Widok z wieży okazał się najprzyjemniejszą częścią wycieczki.
Po spacerze po terenie uniwersytetu zaczęłam kierować się w dół, na drugą stronę rzeki aby zwiedzić Quinta das Lagrimas. Pewnie nie trafiłabym tam, gdyby nie wyjątkowa historia miłosna, którą opowiedziała mi koleżanka z pracy:



Syn króla Alfonso IV, zakochał się do szaleństwa w Ines de Castro – pochodzącej z Galicji damie dworu swojej żony. Po śmierci żony, Don Pedro chciał poślubić Ines, jednak jego ojciec na to nie pozwolił. Zakochani wzieli więc ślub po kryjomu. Nieświadomy tego król, pod wpływem nacisków podejrzliwej szlachty, wydał w końcu zgodę na zamordowanie ukochanej syna. Ines została zasztyletowana właśnie tam, na terenie ogrodu w 1355 r.
Miłość Pedra nie umarła razem z Ines. Narodziła sie w nim za to żądza zemsty. Dwa lata po śmierci Ines, Pedro przejął tron. Krótko po tym, dosłownie wyrwał serca mordercom ukochanej i je zjadł! Tak, zjadł! Ekshumował ciało Ines i pośmiertnie ją koronował. Nakazał poddanym na dworze oddać honory nowej królowej i pocałować ją w rozkładającą się rękę.
Słodka historia prawie tak romantyczna jak Romeo i Julia. Romans i horror w jednym.
Spodziewałam się, że Quinta das Lagrimas będzie lepsze niż Quinta da Regaleira w Sintrze. Niestety to miejsce to jedno wielkie rozczarowanie. Aktualnie jest tam hotel w wielkim polem golfowym. Za hotelem jest mały, zaniedbany las. Według legendy z łez Ines powstało źródło. Na dnie kamienie mają karmazynowy kolor od jej krwi. W ogrodzie są resztki XIV wiecznych gotyckich łuków oraz wielka sekwoja zasadzona przez angielskiego księcia.
Ale przecież nikt nie będzie jechał do Coimbry, chodził w upale po osiedlach miasta, aby zobaczyć sekwoję i dwa gotyckie łuki, których jest całkiem sporo w Sintrze.


Coimbra – czy warto?
Potwierdziły się słowa znajomych. Coimbra okazała się bardzo nudna i nijaka. Może już za dużo w Portugalii widziałam. Oczekuję, że każde kolejne miejsce będzie inne, lepsze i ciekawsze od poprzedniego. Moje odczucia są dosyć jednoznaczne, dlatego ja Coimbry wam nie polecam. Powiem nawet inaczej. Ja wam odradzam wizytę w tym mieście.
Oczywiście, każdy ma prawo do własnego zdania. Najlepiej może byłoby zobaczyć i ocenić samemu. Jednak w Portugalii jest tak wiele ciekawszych miejsc do zobaczenia, ryb do zjedzenia, leniwego sączenia espresso, plaż do smażenia się, że nie warto marnować czasu na Coimbrę.
Jeśli jednak się uprzecie, to poniżej kilka informacji na temat dojazdu.
Dojazd do Coimbry
- Coimbra znajduje się około 200 km na północ od Lizbony. Samochodem można tam dojechać w 2 godziny. Ja nie mam samochodu, więc wybrałam kolej.
- Pociąg do Coimbry odjeżdża z dworca Santa Apolonia. Można tam dojechać niebieską linią metra. Santa Apolonia to ostatni przystanek.
- Kilka minut pózniej pociąg zatrzymuje się na dworcu Oriente. Tam z kolei, dojedziecie czerwoną linią metra, przystanek: Oriente.
- Bezpośrednio z metra wchodzi się na dworzec kolejowy.
- Bilet w jedną stronę kosztuje 19,20 EUR.
- Podróż trwa niecałe 2 godziny. Pociąg zatrzymuje się na dworcu Coimbra – B, położonym około 2 km od centrum miasta. Dystans ten najlepiej pokonać pociągiem regionalnym. Mając bilet na połączenie Lizbona – Coimbra B nie trzeba za niego dopłacać. Nie polecam spaceru z dworca do starego miasta. Zaoszczędzicie energię na wspinaczkę na wzgórze do uniwersytetu.
To koniec na dziś. Idę pobiegać po Lizbonie – 21 km po leśnych wzgórzach Monsanto. Mój pierwszy w życiu półmaraton – juuupi 🙂