Lizbona nie jest zielona. Jest raczej pomarańczowa, jasna, betonowa. Widać to doskonale z wielu punktów widokowych, tzw.miraduoro np. miraduoro Santa Luzia, Portas do Sol, zamku Sao Jorge w Alfamie czy miraduoro de Sao Pedro de Alcantara w Bairo Alto.

Stosunkowo mało Portugalczyków spędza czas wolny w parkach. Nic dziwnego, skoro tak blisko mają plażę. Dojazd na plażę samochodem z centrum Lizbony zajmuje niecałe pół godziny.
Ten wpis dedykuję tym, którzy tak jak ja, nie potrafią żyć bez zieleni. Uważam, że kontakt z przyrodą, a najlepiej tą zieloną, powinien być elementem naszej codzienności.
Jeśli zmęczy Was chodzenie pod górę po kamiennych szlakach Lizbony, wąskich uliczkach, to na szczęście jest w Lizbonie kilka miejsc gdzie możecie uciec od zgiełku miasta, tłumu turystów, położyć się na zielonej trawie i po prostu…odpocząć. Poniżej opiszę kilka z nich:
Park Eduardo VII

Nazwany tak na cześć angielskiego króla, który odwiedził Lizbonę w 1903 r. Park mieści się tuż za bardzo ruchliwym rondem Marques de Pombal, na którym to znajduje się też pomnik słynnego Markiza, odpowiedzialnego za odbudowę Lizbony po wielkim trzęsieniu ziemi w 1755 r.
Lizbona położona jest na 7 wzgórzach, na jednym z nich jest właśnie park Eduardo VII. Chodzę tamtędy codziennie. Rano schodzę, a po południu wchodzę pod górę, najczęściej w pełnym słońcu, przed którym nie ma za bardzo gdzie się skryć. Największą część parku zajmuje labirynt równo przystrzyżonego żywopłotu. Drzewa są tylko po bokach. Z górnego szczytu parku widać rzekę oraz zieloną Avenida da Liberdade. Zawsze znajdziecie tam paru turystów, którzy próbują uchwycić ten wyjątkowy widok na zdjęciach. W parku często odbywają się imprezy okolicznościowe: koncerty, targi książki.
Najlepiej dostać się tam metrem: stacja Marques de Pombal.
Przedłużeniem parku jest spokojny ogród, nazwany imieniem gwiazdy fado – Amalii Rodrigues.
Jardim (ogród) Amália Rodrigues
Od parku Eduardo VII oddziela go tylko mało uczęszczana droga. Ten ogród jest dużo mniejszy niż sąsiadujący z nim park, a przez to jeszcze lepszy na popołudniowy relaks. To bardzo spokojne miejsce, raczej nieznane wsród turystów. Jest tam sztuczne jeziorko, a tuż obok niego spora kawiarnia, gdzie można odpocząć przy kawie lub pastel de nata. Bardzo przyjemne miejsce! Punkt obowiązkowy np. po zakupach w El Corte Ingles, centrum handlowym położonym tuż obok ogrodu.
Jeśli nie macie ochoty wchodzić pod górę Parkiem Eduardo VII, najlepiej podjechać do ogrodu metrem: stacja Sao Sebastiao.
Avenida da Liberdade.

Między Rondem Marques de Pombal a placem i stacją metra Restauradores na długości ponad 1 km, ciągnie się najbardziej reprezentacyjna ulica Lizbony – Avenida da Liberdade. Powstała w XIX w. na wzór Pół Elizejskich w Paryżu. To symbol elegancji miasta. Aktualnie mieści się tu mnóstwo ekskluzywnych butików, hoteli i biur.
Skąd Avenida da Liberdade na tej liście?
To najbardziej zielona ulica w Lizbonie. Może nie jest to odpowiednie miejsce na popołudniową drzemkę, czy sesję jogi na dworze. Za to idąc tą ulicą cały czas idziecie w cieniu, otoczeni pięknymi wielkimi drzewami. Jest tam dużo małych knajpek, tak typowych dla Lizbony, które rozmiarem przypominają małe kioski Ruchu. Przy stolikach w cieniu drzew możecie wypić małe, chłodne piwko, różne wersje domowej lemoniady, a nawet coś przekąsić. Jesteście wsród zieleni, jednak cały czas czujecie rytm tętniącego życiem miasta.
Dla amatorów lokalnych staroci – w weekend wzdłuż Avenida organizowany jest pchli targ.
Jardim Estrela
To wielki ogród, pełen egzotycznych roślin, pod którymi można się skryć w słoneczny dzień.



Jest szczególnie popularny wśród rodzin z dziećmi. To bardzo przyjemne miejsce, jednak nie jest moim ulubionym punktem na zielonej mapie Lizbony. Za dużo miejsca zajmują tam szerokie asfaltowe ścieżki, co ogranicza zieloną przestrzeń. To co przyciąga turystów w tą okolicę to neoklasycystyczna Bazylika Estrela, znajdująca się tuż obok ogrodu. Powstała w 1790 r. z rozkazu Dony Marii I, jako symbol wdzięczności za męskiego potomka.
Jak tam dojechać? Podczas pobytu w Lizbonie koniecznie przejeździe się słynnym tramwajem numer 28. Bazylika i Ogród znajdują się na jego trasie. Możecie tam też dojechać tramwajem linii 25.
Park Belem
Oczywiście każdy, kto odwiedza Lizbonę, prędzej czy późnij musi się wybrać do Belem. Chociażby po to aby spróbować największego (obok dorsza) przysmaku Portugalii, czyli pastel de Belem. Ogólnie, atrakcji tam nie brakuje: piękny klasztor Hieronimitów, wieża Belem czy Pomnik Odkrywców. Na koniec można odpocząć na zielonej trawce, choć ze względu na bliskość bardzo ruchliwej ulicy oraz olbrzymią ilość turystów trudno tam o spokój.
Monsanto
To największy teren leśny w Lizbonie i okolicy – to płuca stolicy Portugalii.
Las rozciąga się na obszarze około 10 km2. Powstał w latach 30. XX w. w ramach planu ponownego zalesienia, po wcześniejszej deforestacji na rzecz rozwoju rolnictwa.
Dziś Monstanto to idealne miejsce na sobotni piknik czy dłuższy spacer, miejsce o bogatej i zróżnicowanej roślinności. Z kilku punktów można podziwiać panoramę Lizbony z widokiem na rzekę.
Poznałam park Monsanto biorąc udział w półmaratonie jaki odbywał się w Lizbonie 20 czerwca 2015 r. Większość trasy prowadziła właśnie przez park Monsanto – wąskimi, gruntowymi ścieżkami, pełnymi kamieni dróżkami, na przemian w górę i z górki. Był to mój pierwszy półmaraton w życiu. To była super przygoda. Cieszę się, że dzięki temu mogłam tak dobrze poznać ten las. Kontakt z naturą, długi bieg, podczas którego robiąc głębokie oddechy czuję zapach lasu i zielnych liści, to niesamowite uczucie. Niestety nie zrobiłam zbyt wielu zdjeć, dlatego zamieszczam w tym punkcie tylko króciutki film z biegu.
Monsanto to ucieczka z miasta. Bieg odbywał się w sobotę pod wieczór. Ku mojemu zaskoczeniu było tam bardzo mało osób.
Od niedawna Monsanto połączone jest z parkiem Eduardo VII i ogrodem Amalii Rdrigues tzw. ‘Zielonym korytarzem’. Trasa zaczyna się na drewnianym moście w okolicach ogrodu Amalii Rodrigues.
Monsanto, to propozycja dla tych, którzy na wakacje zabierają buty do biegania lub po prostu mają dużo wolnego czasu w Lizbonie. Przyjechali tu nie tylko zwiedzać, ale również wypocząć.
Park Gulbenkian
Na koniec moje ulubione miejsce w całej Lizbonie – uroczy park Gulbenkian.


Najlepsze miejsce na niedzielny relaks i wyciszenie. Pełen niesamowitej roślinności, pięknie zaaranżowanych stawów i strumyków, w których pływają ryby, kaczki i żółwie. Czasami można zobaczyć żółwie wylegujące się w słońcu na kamieniach. Z kolei kaczki panoszą się po cały m parku, jakby były jedynymi prawowitymi mieszkańcami i właścicielami tego miejsca. Plączą się między wystawionymi na zewnątrz stolikami kawiarni. Jeśli rozłożycie na trawie koc, to z dużym prawdopodobieństwem jakaś rodzina kaczek z małymi rozłoży się dwa metry od Was. Bardzo mi się to podoba. To potęguje uczucie bliskości natury i spokoju. Uwielbiam to miejsce!
Również ze względu na bazę gastronomiczną. Jest tam bardzo fajna kawiarnia, idealna na poranną kawę i świeżo wyciskany sok. W głównym budynku mieści się restauracja, a ściślej mówiąc stołówka, w której za mniej niż 10 EUR można bardzo dobrze (i zdrowo) zjeść. Przeszklona ściana, z widokiem na soczystą zieleń parku tworzy wyjątkowy charakter. Nadaje klimat jakiego nie ma nawet w ekskluzywnych restauracjach 🙂
Przewodniki nie poświęcają temu miejscu zbyt wiele uwagi, a szkoda. Ja miałam to szczęście, że przez 8 miesięcy mieszkałam tuż obok tego parku.
Jeśli nie przyciąga Was natura to może jesteście amatorami sztuki? Skąd w ogóle wywodzi się nazwa tego miejsca?



Park został otwarty w 1969 r. W obrębie jego murów mieści się również Muzeum Gulbenkian oraz siedziba Fundacji Gulbenkian. Calouste Gulbienkian (1869-1955), od którego wszystko się zaczęło, był brytyjskim magnatem naftowym ormiańskiego pochodzenia, który pod koniec życia osiadł w Lizbonie. Odegrał olbrzymią rolę w rozwoju handlu ropą między Bliskim Wschodem a Europą oraz eksploracji bliskowschodnich złóż naftowych przez europejskie firmy. Na początku XXw. brał udział w połączeniu dwóch firm naftowych, którego efektem jest znany na całym świecie koncern Shell. Gulbenkian stał się jego głównym udziałowcem, z czasem sprzedał większość udziałów zostawiając sobie tylko 5%. Zainicjował TPC (Turkish Pertroleum Company), zrzeszenie największych europejskich firm naftowych mające na celu eksplorację złóż na bliskim wschodzie. Po turbulencjach związanych z I Wojną Światową, w 1925 r. TPC otrzymało wyłączne prawo do eksploracji złóż w Iraku. Pod koniec życia Calouste Gulbenkian był jednym z najbogatszych ludzi na świecie i jednym z największych kolekcjonerów sztuki. Jego bogate zbiory można podziwiać w Muzeum mieszczącym się na terenie parku, utworzonym podobnie jak sama fundacja jako wypełnienie woli zmarłego już Calousta.
Muzem mieści najwyższej klasy dzieła, od starożytnych do wsółczesnych. Znajdziecie tam prace Rembrandta, Rubensa, Van Dycka, Rodina, Renoira, Turnera i wielu innych.
Jak dojechać do Parku Gulbenkian? Banalnie prosto – czerwona lub niebieska linia metra. Przystanek Sao Sebastiao. Jak wysiądziecie z metra, spójrzcie w górę. Wśród wysokich budynków powinniście zobaczyć korony drzew parku.
To tyle na dziś. Miłego odpoczynku w Lizbonie i nie tylko.




Jeden Komentarz Dodaj własny