Rowerem po Szwajcarii – część 1

Moim ulubionym środkiem transportu jest rower. Od lat do pracy jeżdżę na rowerze, do kina – na rowerze, do teatru – rower, nawet na randki z moim narzeczonym jeździłam na rowerze. 

Daje mi to dużą niezależność i wolność. Z nikim się nie ścigam, może tylko czasami z autobusami miejskimi i snującymi się wolno po mieście samochodami. Potwierdzam tym wyższość roweru nad innymi środkami lokomocji, pod wszystkimi możliwymi względami: oszczędność czasu, pieniędzy, wpływu na zdrowie, na środowisko i szeroko pojętego szczęścia. Nie będę nawet wspominać o warunkach do jazdy w Warszawie. Skupię się tylko na Szwajcarii.

cycling_Switzerland_Anna_Kedzierska-0636
W drodze z Gstaad do Bulle
cycling_Switzerland_Anna_Kedzierska-0781
Trasa w okolicy Montreux, od Jeziora Genewskiego oddziela ją tylko murek 🙂

Przed przeprowadzką uparłam się, że razem ze mną musi się przeprowadzić mój rower, chociaż jeden.

Jazda na rowerze w Szwajcarii

Szwajcaria to raj dla rowerzystów. W odróżnieniu do Polski, rowerzyści i piesi to grupy naprawdę uprzywilejowane.

cycling_Switzerland_Anna_Kedzierska-0527
Przystanek w Cully nad Jeziorem Genewskim

Po terenie zabudowanym samochody jeżdżą z prędkością 50 km/h, poza terenem zabudowanym – 80 km/h i wszyscy przestrzegają tych limitów. Na drogach nie czuć pośpiechu ani nerwowości. Szwajcarzy są bardzo dobrze zorganizowani, nie muszą wciskać gazu do dechy, gdyż tak sobie zaplanowali dzień, że zawsze przyjadą na czas. Zatrzymują się na każdym przejściu dla pieszych. Jeszcze nie zdecydowaliście czy chcecie przejść na drugą stronę, jeszcze macie kilka kroków do samego przejścia, a oni już się zatrzymują i uprzejmie uśmiechają.

Muszę przyznać z lekkim wstydem, że pewnego razu, wracając z pracy na rowerze, nie zatrzymałam się przed pieszym. Miałam wręcz po tym wyrzuty sumienia. W Szwajcarii takie zachowanie jest niedopuszczalne.

Takie sytuacje mogą się zdarzyć raczej w małych miasteczkach i wioskach, a nie na długich trasach rowerowych. Najczęściej jeździ się po wydzielonych drogach rowerowych, które na szczęście nie są poprzecinane przejściami dla pieszych.

Szwajcaria kojarzy się wszystkim z pięknymi górami – i słusznie. Jednak bez obaw, amatorzy jazdy to równym, łagodnym terenie znajdą tu mnóstwo tras dla siebie.

To co uwielbiam w Szwajcarii to fakt, że często trasy rowerowe prowadzą przez malutkie miejscowości, wręcz osady, wąskie drogi, którymi nie jeździ nikt, oprócz lokalnych mieszkańców. Można wtedy zobaczyć jak żyją ludzie poza miastem. Czasami czuć świeże pranie, grilla, świeżo skoszoną trawę w ogródku, a nieco dalej stado owiec bądź krów. Ja oczywiście preferuję zapach świeżego prania, jednak nie będę nikogo oszukiwać: Szwajcaria pachnie krowami i owcami. Jestem przekonana, że Szwajcarzy są nawet dumni z tego smrodku 🙂

cycling_Switzerland_Anna_Kedzierska-1307
nad Jeziorem Neuchatel
cycling_Switzerland_Anna_Kedzierska-1287
przystanek na kawę w Neuchatel

Switzerland Mobility – dodaj do ulubionych

Najlepszym źródłem informacji na temat tras rowerowych w Szwajcarii jest serwis Switzerland Mobility. Sekcja poświęcona rowerom nazywa się Veloland (un velo to po francusku rower). Strona zawiera szczegółowe opisy tras z całej Szwajcarii. Niektóre z nich mają kilkaset kilometrów. Są podzielone na kilkudziesięciokilometrowe odcinki. Ja zawsze korzystam z mapy, wybieram interesujący mnie rejon, a następnie sprawdzam szczegóły trasy. Oprócz informacji na temat długości, poziomu trudności i atrakcji, znajdziecie tam dane o różnicach wysokości do pokonania. Dla mnie było to dosyć istotne. Czy powinnam jechać z Gstaad do Bulle, czy może z Bulle do Gstaad – raczej z górki, czy pod górkę?

Serwis dostępny jest również w formie aplikacji mobilnej. Na interaktywnej mapie możecie wybrać trasę, a jeśli udostępnicie aplikacji swoje położenie, to zawsze będziecie mogli sprawdzić czy jesteście na dobrej drodze.

W takiej sytuacji poziom energii w baterii spada bardzo szybko, dlatego warto mieć ze sobą przenośną ładowarkę. Aby korzystać z tych cudów techniki przydałaby się lokalna karta sim. Polecam sieć Lebara.

Switzerland Mobility dostępny jest również w wersji ‘offline’. Po całej Szwajcarii porozsiewane są znaki z mapami i numerami tras. Należy zwracać uwagę na te oznaczenia, inaczej łatwo się zgubić. Małe znaki do skrętu znajdują się często pod znakami drogowymi. Czasami trasa z widokiem na Mont Blanc (Morges – Genewa), odwraca uwagę, jednak bądźcie czujni. Jeśli zjedziecie z trasy, gdzieś zawsze dojedziecie, koniec końców, zapewne do celu, jednak możecie trafić na zwykłą drogę, gdzie nie zawsze jest ścieżka lub może Was ominąć jakaś fajna atrakcja. Jeśli nie ma żadnego znaku dla rowerzystów, to jedziemy prosto. Stosujemy prostą logikę. Szwajcarzy uważają rowerzystów i wszystkich turystów za ludzi raczej ogarniętych, nie traktują nas jak dzieci. Jeśli chcieliby abyście skręcili to z pewnością postawiliby tam odpowiedni znak. Jeśli go tam nie ma, to na skrzyżowaniu kontynuujemy jazdę główna trasą. Wiem, brzmi banalnie, jednak czasami będziecie się zastanawiać w która stronę jechać, wtedy przypomnijcie sobie moje słowa 🙂

Generalnie trasy są dobrze oznaczone. Niezależnie od pogody, podróżowanie rowerem po Szwajcarii to czysta przyjemność.

Z rowerem do pociągu.

Nieodłącznym elementem krajobrazu w Szwajcarii są wspaniałe pociągi. Uwielbiam nimi jeździć. Za dodatkową opłatą, do większości z nich można zabrać rower, chyba że w opisie jest wyraźnie zaznaczone, że jest to zabronione (przekreślony symbol roweru). Od maja do października rezerwacja miejsc w pociągach ICN jest obowiązkowa. Koszt rezerwacji na pojedyncze połączenie wynosi 5 CHF. Ja zawsze kupowałam bilet na cały dzień. Pełna stawka wynosi 18 CHF, na szczęście z kartą zniżkową płacę tylko 12 CHF.

W najbliższych postach przedstawię kilka sprawdzonych przeze mnie tras. Nie będę się rozpisywać o typowo lokalnych wycieczkach, typu 72 km do basenów termalnych Lavey i z powrotem.

Najważniejszą dla mnie trasę, opisałam w osobnym poście: Rowerem wokół Jeziora Genewskiego

Jeśli dane byłoby mi zostać w Szwajcarii dłużej, z pewnością przejechałabym tam jeszcze kilkaset kilometrów na rowerze. Do Portugalii zabieram dwa rowery. Liczę, że będę miała wystarczająco dużo czasu aby je wyeksploatować 🙂

Jeden Komentarz Dodaj własny

Leave a Reply