Rowerem po Szwajcarii – część druga: Gstaad – Bulle – Montreux (87 km)

Od poniedziałku do piątku tylko praca-dom-praca-dom-praca-praca. Brakowało mi ruchu. Dlatego w sobotę wybrałam się na rower.

Jak zwykle skorzystałam z serwisu Switzerland Mobility, gdzie bez problemu znalazłam odpowiadającą mi trasę, a bilet kolejowy kupilam za posrednictwem aplikacji kolei szwajcarskich – SBB Mobile.

Gstaad_Switzerland_Anna_Kedzierska--2
Gstaad

Z Gstaad do Bulle (45 km)

Dojechałam pociągiem do Gstaad. Bardzo chciałam zobaczyć tą miejscowość. To kwintesencja szwajcarskości – mała, spokojna, wkomponowana w górski krajobraz, dyskretna i nienachalnie luksusowa. Podobno mieszka tam tylko 3000 mieszkańców. Oni oraz tysiące bogatych turystów, mogą robić luksusowe zakupy w drewnianych butikach Louis Vuitton, Ralph Lauren, oczywiście Patek Philippe i wielu innych. Ja nawet nie podchodziłam do wystaw, aby nie ryzykować zawału serca na widok cen. W Gstaad i tego typu kurortach bardzo podoba mi się to, że luksus nie bije po oczach, nie ma złotych klamek, mosiężnych lwów przy wejściu, nie ma snobistycznego zadęcia. Jest za to bardzo przytulnie.

Z Gstaad zaczęłam pedałować w kierunku Saanen, Château-d’Oex, Montbovon, Broc i Bulle, zostawiajac z boku Gruyeres. Wspominałam o tym, aby nie zbaczać z trasy, jednak jeśli macie siłe w nogach to możecie zrobić wyjątek i podjechać do Gruyeres, chociażby po to aby zobaczyć muzeum Gigera, twórcy Obcego. To nie lada gratka dla fanów tego filmu. Jednak najważniejsze podczas tej wycieczki są góry, wspaniałe widoki i puste drogi. Odcinek z Gstaad do Bulle jest świetny. Kilka razy padał deszcz, przemokłam kompletnie, było pochmurno. Mimo tego, bardzo mi się podobało. Czasami trzeba wjechać pod górę, za czym z reguły nie przepadam. Jednak zjazd leśnymi, pustymi drogami i zapach lasu po deszczu wynagrodziły wszystkie krople potu.

W Bulle zrobiłam krótką przerwę na lody. Pojeździłam chwilę po miasteczku i udałam się w dalszą podróż.

Z Bulle do Montreux (42 km)

Drugi odcinek wycieczki  nie był aż tak spektakularny. Znacząca cześć trasy z Bulle w kierunku Vevey została poprowadzona rownolegle do autostrady, którą jechałam już wiele razy. Aż do Mont Pelerin to ciągły lekki podjazd. Następnych kilka kilometrów to z kolei jazda na hamulcach, praktycznie do samego Vevey. Stamtąd do La Tour de Peilz prowadzi bardzo ładna promenada nad samym brzegiem jeziora. Kolejne 3-4 km to ścieżka wyznaczona na drodze. Jeziora nie widać, ale za to można podziwiać wspaniałe rezydencje ciągnące się wzdłuż jeziora. Tuż przed Montreux wjeżdżamy znowu na ścieżkę nad samym jeziorem. Trasa kończy się w Montreux. Symboliczną metą może być pomnik Freddiego Mercury.

Gstaad_Switzerland_Anna_Kedzierska--4Gstaad_Switzerland_Anna_Kedzierska-0633

Wytrwali mogą pojechać jeszcze kilka km dalej do Chateau de Chillon. Skoro już jedziecie wzdłuż Jeziora Genewskiego, to może warto je objechać? To tylko 184 km 🙂

Podsumowując:
  • Gstaad – Bulle – super, gorąco polecam
  • Bulle – Montreux – ok, jednak w Szwajcarii jest wiele ciekawszych opcji.

 

Gstaad_Switzerland_Anna_Kedzierska-0629

Jeden Komentarz Dodaj własny

Leave a Reply