Ostatnich kilka dni w Szwajcarii planowaliśmy spędzić na nartach. Byliśmy już kilka razy w Verbier i Zermatt, które chyba nigdy nam się nie znudzą. Przed opuszczeniem Szwajcarii chciałam jeszcze pojeździć w słynnym Port du Soleil. To jeden z największych międzynarodowych ośrodków narciarskich na świecie.


Port du Doleil w liczbach:
- 12 kurortów narciarskich: 8 we Francji i 4 w Szwajcarii
- 285 stoków narciarskich: 32 czarne, 100 czerwonych, 122 niebieskie i 31 zielonych
- 196 wyciągów
- 90 restauracji
Port du Soleil jest tak duże, że jeśli ktoś wybiera się tam tylko na jeden dzień to nie ma sensu kupować biletu na cały kompleks. Zwłaszcza, że ceny nie należą do najtańszych. Bilet jednodniowy na wszystkie 12 kurortów Port du Soleil kosztuje 52CHF, za bilet 7 dniowy zapłacicie 284 CHF.
Jeśli ktoś planuje korzystać ze stoków tylko w Szwajcarii (Champéry, Les Crosets, Champoussin, Morgins) to np. jednodniowy bilet kosztuje 49 CHF.
Do ceny biletu należy doliczyć 4 CHF bezzwrotnej kaucji.

Aktualne ceny znajdziecie tu: Port du Soleil, 4 kurorty w Szwajcarii
Jeśli kupicie bilet na całe Port du Soleil we Francji to musicie tam zacząć jazdę. Oczywiście można przekroczyć granicę, jednak obowiązkowo trzeba aktywować karnet w kraju jego zakupu. Podoba mi się to, że można kupić bilet na pół dnia, co nie jest możliwe w wielu innych kurortach.
Champéry
My wybraliśmy się na jeden dzien do Champéry. Dojazd samochodem zajął nam niecałe 40 min. Można się tam dostać pociągiem z przesiadką z Aigle. Podróż z Lozanny trwa około 1,5 godz. Pociągi odjeżdżają co godzinę. Cena bez zniżek to niestety aż 60 CHF w obie strony.
Sądząc po nazwie Port du Soleil (fr: soleil – słońce) powinno być tam bardzo słonecznie. Nam niestety pogoda tego dnia nie dopisała. Przez większość dnia było szaro i pochmurno, a słabe warunki narciarskie nie poprawiały nam humoru.
Podczas gdy w Verbier warunki były idealne, w całym Port du Soleil było dużo mniej śniegu. Na większości stoków było mnóstwo prześwitów. W wielu miejscach śnieg był wymieszany z błotem. Jeździło się po tym słabo, a jeszcze gorzej to wyglądało. Po kilku godzinach utrudnionej jazdy postanowiliśmy wrócić do domu. Na szczęście udało nam się odsprzedać skipassy spóźnionym narciarzom, więc nie wyrzuciliśmy wszystkich pieniędzy w błoto (dosłownie).
Myślę, że po Verbier i Zermatt staliśmy się strasznie wybredni i marudni. Zapewne, przy większej ilości śniegu w Champéry może być bardzo fajnie. Mimo średnich warunków udało nam się trochę pojeździć. Jednak, jeśli zastanawiacie się, które miejsce wybrać, to gorąco polecam Verbier.
W Champéry jest mniej wyciągów, gorsza infrastruktura niż w Verbier. Było tam też zdecydowanie więcej dzieci. Prawdziwe zatrzęsienie dzieci! Dla niektórych może to być zaletą, jednak ja za dziećmi na stoku nie przepadam. Generalnie odnieśliśmy wrażenie, że poziom umiejętności narciarzy był tu znacznie niższy. Wszyscy jakoś tak się snuli, jakby zjedli za dużo founde.
Nie chcę hejtować Champery. Niewątpliwą zaletą tego miejsca jest wspaniały widok na Dents du Midi, które tego szarego styczniowego dnia zlewały się z niebem.

